Kamil Stoch już w wieku 12 lat marzył o medalu olimpijskim. Na jego przykładzie widzimy, że ciężka praca popłaca, a marzenia się spełniają.
Niewielu skoczków narciarskich może pochwalić się tyloma sukcesami i tyloma zwycięstwami w Turnieju Czterech Skoczni co Kamil Stoch, który wczoraj zdobył trzeci raz z rzędu Złotego Orła.
33-letni zakopiańczyk musi jeszcze raz wygrać, aby wyrównać osiągnięcia Adama Małysza pod względem liczby zwycięstw w Pucharze Świata. A to dopiero początek długiej listy sukcesów polskiego orła.
Pięć statuetek Złotego Orła zgarnął Fin Janne Ahonen, a cztery wygrał Niemiec Jens Weissflog. Trzy razy wygrywał Norweg Bjoern Wirkola i Niemiec Helmut Recknagel. Stoch właśnie im dorównał, zwyciężając wczoraj w 69. Turnieju Czterech Skoczni.
Ale wygrane w TCS to tylko mała część sukcesów Stocha.
Utalentowane dziecko
Stoch zaczął jeździć na nartach już jako trzylatek. Gdy miał 8 lat zapisał się do klubu LKS Ząb i oddał pierwszy skok. Jak powiedział później, ta dyscyplina od zawsze go fascynowała.
W wieku 12 lat Stoch zadebiutował na Wielkiej Krokwi w Zakopanem. Jako przedskoczek w zawodach Pucharu Świata w kombinacji norweskiej skoczył na odległość 128 metrów. Taką odległość nie osiągnął wtedy żaden z dwuboistów.
W 2003 roku Stoch był już w reprezentacji seniorów, a 17 stycznia 2004 roku w Zakopanem pierwszy raz wystąpił w zawodach Pucharu Świata i zajął 49. miejsce.
W 2004 i 2005 roku wygrał dwa srebrne medale mistrzostw świata juniorów, ale w konkursach drużynowych.
11 lutego 2005 roku Stoch zajął siódme miejsce w PŚ w Pragelato, ale rok później na tej samej skoczni poszło mu gorzej podczas igrzysk w Turynie.
Pierwszy duży sukces w konkursie PŚ odniósł 23 stycznia 2011 roku na Wielkiej Krokwi. Był wtedy czwartym polskim skoczkiem, który wygrał zawody tej rangi, po Bobaku, Piotrze Fijasie i Adamie Małyszu. Już wtedy zaczął być postrzegany jako następca „Orła z Wisły”, który pomału kończył swoją karierę.
Po triumfie na Wielkiej Kroki Stoch osiągał kolejne zwycięstwa w Klingenthal i Planicy, kiedy ostatni raz w oficjalnych zawodach rywalizował Małysz, który zajął wtedy trzecie miejsce. Słoweński mamut był wtedy miejscem symbolicznej zmiany warty – przed wejściem na podium ubrany w góralski strój Stoch zatańczył zbójnickiego, po czym zdjął kapelusz i ukłonił się przed Małyszem.
W skokach w latach 2012/13 Stoch zajął trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ. W lutym 2013 roku został mistrzem świata na Trampolino Dal Ben w Predazzo we Włoszech.
– Kiedyś ojciec powiedział mi, że trzeba sto razy przegrać, by raz wygrać. Spełniło się. Dziękuję tato – powiedział Stoch po skoku, który zagwarantował mu złoty medal.
Rewelacyjny był również dla niego sezon 2013/14. Stoch wygrał wtedy dwa złote medale olimpijskie oraz triumfował w klasyfikacji generalnej PŚ.
Później tych sukcesów było dużo, dużo więcej. Ostatni, wczorajszy sukces odbił się szerokim echem w mediach.
„Król Kamil, którego wszyscy lubią”, „dominator”, „był nie do zatrzymania” – niemieckie i austriackie media chwalą Kamila Stocha, który wczoraj w pięknym stylu po raz trzeci w swojej karierze zwyciężył w Turnieju Czterech Skoczni.
Czytaj: Trener Norwegii zareagował na słowa Graneruda o Stochu
Niemieccy dziennikarze zaznaczają, że polski trzykrotny mistrz olimpijski jest niezwykle lubiany w środowisku, cytując jednego z liderów reprezentacji Niemiec, Markusa Eisenbichlera, który miał stwierdzić: „Kamil jest zawsze bardzo grzeczny i przyjacielski, nigdy złośliwy. To w nim lubię. To po prostu dobry człowiek”. Były szkoleniowiec polskich skoczków, a obecnie trener reprezentacji Niemiec Stefan Horngacher nazywa z kolei swojego byłego podopiecznego skoczkiem „idealnym”.
W podobnym tonie wypowiadają się media austriackie. – Był już poza Turniejem Czterech Skoczni, a jednak go wygrał po raz trzeci. Kamil Stoch, człowiek z Mekki polskich skoków – Zakopanego, odniósł wielkie zwycięstwo w Innsbrucku i był nie do zatrzymania w Bischofshofen. „Król Kamil” dalej pracuje na miano legendy tego sportu. W wieku 33 lat polski bohater narodowy Kamil Stoch osiągnął kolejny wielki sukces w swojej karierze – napisano w austriackim dzienniku „Kronen Zeitung”.
Salzburger Nachrichten z kolei podkreślił, że „Król Kamil ponownie zasiadł na tronie”, wygrywając cały Turniej Czterech Skoczni o równowartość 27 metrów.