El. LE: polskie zespoły z trudem awansowały do drugiej rundy

0
743
Gónik Zabrze

Górnik Zabrze i Lech Poznań awansowały do drugiej rundy eliminacji Ligi Europy. Styl gry naszych eksportowych drużyn zostawia jednak wiele do życzenia. Obie drużyny roztrwoniły przewagę, którą uzyskały w pierwszym meczu i uniknęły dogrywki tylko dzięki strzeleniu bramki w końcówce spotkania. 

Lech poleciał do Armenii jedynie dopełnić formalności. W Poznaniu podopicznie Ivana Djurdjevicia wygrali 2:0 i jedyne co mieli zrobić, to postawić kropkę nad i. Niestety okazało się, że Gandzasar sprawił Lechitom znacznie więcej problemów, niż można się było tego spodziewać.

Początek meczu należał do gospodarzy. W 12. minucie strzał głową oddał Harutjunjan, ale na posterunku był Matus Putnocky. Potem gra się uspokoiła i na boisku nie wiedzieliśmy wielu okazji bramkowych. Jedną z nielicznych miał Maciej Makuszewski, jednak nie trafił w piłkę po świetnym dośrodkowaniu Vernona de Marco. W końcówce dwie sytuacje stworzyli sobie jeszcze Ormianie, ale najpierw chybił Wbeymar Angulo, a potem strzał z rzutu wolnego wybronił Putnocky.

W drugiej połowie nadal lepiej grał Gandzasar, który udokumentował swoją przewagę w 49. minucie. Wtedy to na strzał z 15. metra zdecydował się Musonda i bramkarz Lecha został pokonany. Po stracie bramki śmielej zaatakowali przyjezdni. W ciągu jednej sytuacji strzały oddawali Trałka oraz Radut, ale okazały się one nieskuteczne. Zamiast wyrównania to Gandzasar podwyższył prowadzenie. Precyzyjnym strzałem popisał się Harutjunjan i było 2:0. W tym momencie zespół z Poznania stracił całą przewagę z pierwszego meczu.

W dalszej części gry okazję do strzelenia gola mieli zarówno gospodarze jak i Lechici. Po strzale Tomasika piłkę z linii bramkowej wybił jeden z obrońców Gandzasaru, a potem Ormian uratował słupek. Z drugiej strony duże zagrożenie pod bramką Poznaników stwarzał Musonda. W końcu wybiła 95. minuta gry. Wtedy na bezpośrednie uderzenie z rzutu wolnego zdecydował się Łukasz Trałka, a jego strzał wylądował w siatce. Dzięki tej bramce Lechici uniknęli dogrywki. Przegrali 1:2, ale dzięki przewadze z pierwszego meczu awansowali dalej. Trzeba jednak przyznać, że styl ekipy z Poznania pozostawia wiele do życzenia, biorąc pod uwagę, że mierzył się ze słabym zespołem z Armenii.

Górnik Zabrze również nie pokazał się z najlepszej strony. Podopieczni Marcina Brosza pierwszy mecz z Zarią Balti wygrali w Zabrzu 1:0. Warto wspomnieć, że przeciwnik drużyny ze Śląska zajmuje obecnie ostatnie miejsce w lidze mołdawskiej, a mimo to sprawił duże problemy rewelacji poprzedniego sezonu Ekstraklasy.

Górnicy dobrze zaczęli spotkanie i przez pierwsze minuty bardzo mocno atakowali bramkę Mołdawian. Jednak to gospodarze strzelili bramkę. W 7. minucie na strzał z dystansu zdecydował się Guillermo, piłka przeszła po dłoniach Tomasza Loski i wpadła do bramki. Zabrzanie próbowali wyrównać, ale Angulo trafił tylko w spojenie słupka z poprzeczką, a na końcu pierwszej połowy strzał w trybuny oddał Ovseannicov. W międzyczasie również piłkarze Zarii stwarzali sobie okazje na podwyższenie wyniku, jednak ich próby były nieskuteczne.

Druga połowa to klasyczne „cios za cios”. Atakował raz jeden, raz drugi zespół. Dla Górnika bramkę próbował strzelić Angulo, który trafił w boczną siatkę oraz Michał Koj, który strzelał niecelnie z dystnasu. Zoria była bliska szczęścia po uderzeniu Conrado, po którym piłka trafiła w słupek, a później dobrej sytuacji nie wykorzystał Vadim Gulceac. Ostatecznie to jednak Górnicy mogli się cieszyć z gola. W 85. minucie zamieszanie w polu karnym wykorzystał wprowadzony na boisko Daniel Smuga i dał wyrównianie Górnikowi. Do końca spotkania wynik nie uległ zmianie, dzięki czemu Zabrzanie awansowali do następnej rundy. Żeby jednak myśleć o dłuższej przygodzie w europejskich pucharach, w następnych spotkaniach muszą zagrać znacznie lepiej.

Źródło: sport.onet.pl
Fot: https://pl-pl.facebook.com/GornikZabrzeSSA/