Na ścianie wisi zdjęcie Rafaela Nadala i jedna z jego podpisanych koszulek – to całkiem zwyczajna sypialnia fanki tenisa.
Jest też trofeum French Open.
Bo jeśli zapytasz Igę Świątek, gdzie trzyma trofeum ze swojej dziewiczej wygranej w 2020 roku, to tak naprawdę jest tylko jedno odpowiednie miejsce.
„To trochę zabawne, ponieważ wygrałam Wielkiego Szlema i startuję co tydzień w trasie, ale wiesz, jestem nastolatką i trofeum jest w moim pokoju, w domu mojego taty, ponieważ nadal się nie wyprowadziłam”, 19-latka z Polski powiedziała w wywiadzie dla BBC Sport.
„To kontrast, ale pokazuje, że jesteśmy ludźmi. Moje trofeum zostaje tam i prawdopodobnie nadal będzie, kiedy się wyprowadzę, ponieważ to jest właściwe miejsce i pokazuje, ile moi rodzice zrobili, odkąd byłam dzieckiem”.
Wpływ pandemii koronawirusa na tenisowy kalendarz sprawi, że Świątek będzie bronić tytułu w przyszłym tygodniu, już siedem miesięcy po jego zdobyciu, a nie rok później.
Po zdobyciu wielbicieli za swoją chłodną głowę na drodze do zdobycia tytułu Roland Garros bez utraty seta, nie jest zaskakujące, że Świątek podchodzi do tego odpowiedzialnie.
„Kiedy wygrasz Grand Slam, wszyscy zawsze będą pamiętać, że wygrałaś Grand Slam” – mówi. „Nie myślę o tym, jakbym musiała bronić trofeum i wygrać French Open, ponieważ to, co robiłam, zawsze będzie ze mną”.
„Trudniej poradzić sobie z sukcesem niż przegraną”
19-letnia tenisistka z Raszyna przesunęła się z 54. pozycji na najwyższą w karierze 17. lokatę, kiedy wygrała tytuł French Open.
W przyszłym tygodniu weźmie udział w turnieju, będąc już na 9. pozycji w karierze, mając na swoim koncie dwa kolejne tytuły – w tym tegoroczny Italian Open.
Często przypisywała część swoich sukcesów w tenisie swojemu psychologi sportowemu Darii Abramowicz. To właśnie do niej Świątek zwróciła się po zwycięstwie, które „całkowicie zmieniło” jej życie.
„Daria bardzo mi pomogła ze wszystkimi oczekiwaniami i wszystkim, co dręczyło mnie po French Open, bo tak naprawdę zdałam sobie sprawę, że czasami trudniej jest sobie poradzić z sukcesem niż wtedy, gdy się przegrywa” – mówi Świątek.
Czytaj: Iga Świątek została ambasadorką światowej marki
„Czasami z własnymi oczekiwaniami jest to trudne, ale potem muszę sobie przypomnieć, że muszę po prostu skupić się na pracy i po prostu pamiętać, dlaczego gram w tenisa i dobrze się bawię na korcie, ponieważ czasami czuję, że nie gram dla siebie, a to nie jest dobra rzecz.
„Muszę tylko znaleźć tę przestrzeń, w której po prostu się uspokoję i przypomnę sobie, że mam nadzieję, że za dwa lata będę ciągle w tym nastroju, kiedy po prostu się nie martwię, dobrze się bawię, bo myślę, że to co robią najwięksi mistrzowie, po prostu ich to nie obchodzi, grają i skupiają się na swojej pracy”.
A jeśli potrzebuje więcej wskazówek, jak radzić sobie z presją, może zwrócić się do swojej dobrej przyjaciółki i czterokrotnej mistrzyni Wielkiego Szlema, Naomi Osaki.
„Naomi wysłała mi SMS-a po French Open, aby powiedzieć, że jeśli czegoś potrzebuję, zawsze mogę ją o to zapytać, a ona to zrozumie, ponieważ była w takiej sytuacji. Dobrze jest wiedzieć, że masz taką możliwość” – mówi Świątek.
Marzy o wygraniu innego Wielkiego Szlema
Było 12 różnych nazwisk w ostatnich 16 trofeach kobiecych Wielkiego Szlema w grze pojedynczej, a ostatnią kobietą, która z powodzeniem obroniła tytuł główny w grze pojedynczej, była Serena Williams na Wimbledonie w 2016 roku.
– Na pewno trudno być mistrzem, zwłaszcza w tenisie kobiecym – myślę, że trochę brakuje nam konsekwencji – powiedziała Świątek.
Czy wolałaby więc wygrać inny Wielki Szlem, niż bronić swojego francuskiego tytułu?
„Chciałabym mieć takie problemy” – śmieje się.
„Myślę, że byłoby miło wygrać kolejny Wielki Szlem, ponieważ wiem, że mogę grać na kortach ziemnych, ale przez ostatnie kilka lat starałam się poprawić swoją grę na twardych kortach i idzie całkiem nieźle, byłoby to miłe potwierdzenie dla mnie, że wykonuję świetną robotę.
„Ale także wygrywanie na trawie byłoby dla mnie szalone, ponieważ chociaż wygrałam Wimbledon juniorów [w 2018 r.], nadal nie rozumiem zbyt dobrze tej nawierzchni, więc byłoby to naprawdę szalone, ale chciałbym wygrać Wimbledon”.
Jest też dodatkowa możliwość odniesienia sukcesu olimpijskiego tego lata, co dla Świątek, której tata Tomasz wiosłował na igrzyskach w Seulu w 1988 roku, miałoby dodatkowe znaczenie.
„Dla mnie to bardzo ważny cel na ten rok” – mówi. „Na pewno posiadanie olimpijskiego taty zmieniło moją perspektywę, ponieważ kiedy byłem młodsza, słyszałam historie o jego przeżyciach.
„Mam nadzieję, że tam będzie, ale z powodu Covid-19 ciężko jest mieć wokół siebie tylu ludzi na turniejach”.