Po ostatnich, bogatych w sukcesy sezonach, Real Madryt zalicza obecnie jeden z większych kryzysów od lat. W ⅛ finału Ligi Mistrzów nie poradził sobie z Ajaxem, choć madrycka drużyna była zdecydowanym faworytem, w Copa del Rey zespół odpadł z Barceloną, a w lidze nie ma w zasadzie najmniejszych szans na wywalczenie tytułu.
Jeszcze na początku sezonu w Madrycie menedżerem był Julen Lopetegui, który już w czerwcu podpisał kontrakt z “Królewskimi”, po tym jak tuż przed mundialem został zwolniony z posady selekcjonera reprezentacji Hiszpanii za tajne rozmowy z Realem, mimo wciąż ważnego kontraktu z federacją. Zastąpił go Santiago Solari, były zawodnik “Los Blancos”. Mimo polepszenia rezultatów, odpadnięcie z Ligi Mistrzów to było za dużo dla włodarzy klubu. Gdy tylko okazało się, że Zinedine Zidane pragnie wrócić na swoją byłą posadę, z której zrezygnował w maju 2018 roku, natychmiast podjęto wszelkie kroki w celu jego zatrudnienia.
Klub zdecydował, że trudno o lepszego kandydata na miejsce menedżera, niż legenda, która dopiero co wygrała z klubem trzy razy Ligę Mistrzów z rzędu. Zespół wymaga przebudowy i nie było sensu dłużej trzymać na tej posadzie tymczasowego trenera, który jedynie miał wyciągnąć Real z kryzysu i zbudować grunt pod nową wizję jego następcy.
Madrytczycy nie mają już nic do stracenia. Sezon jest w zasadzie spisany na straty, więc Zidane może zająć się polepszeniem napiętej atmosfery i budową zespołu od nowa. Drużyna po odejściu Cristiano Ronaldo została ze starą gwardią, która nie będzie młodsza, potrzebna jest więc wymiana pokoleniowa. Mówi się jednak, że Francuz ma otrzymać nieograniczony budżet na transfery w letnim okienku.
Nowy menedżer Realu cieszy się z powrotu “do domu”, gdzie spędził pięć lat swojej kariery piłkarskiej i kolejne dwa menedżerskiej. Teraz jednak czeka go większe wyzwanie w postaci wyprowadzenia zespołu z kryzysu i odbudowania potęgi, która była nie do zatrzymania.