W hicie 26. kolejki Premier League, Manchester City zmiażdżył „The Blues” 6:0.
Pierwsze minuty spotkania należały do Chelsea, jednak to City wyszło na prowadzenie. Już w 4. minucie De Bruyne zagrał na skrzydło do Bernardo. Skrzydłowy posłał niską piłkę w środek pola karnego, która odbiła się od Luiza, a bezpańską futbolówkę wbił do siatki potężnym strzałem Sterling.
W 8. minucie mogło być już 2:0. Bernardo przemierzył pole karne z piłką przy nodze w poszukiwaniu miejsca na podanie, po czym przy linii końcowej zagrał wzdłuż bramki do Aguero, który z najbliższej odległości nonszalancko kopnął futbolówkę obok słupka.
Argentyńczyk zrehabilitował się już pięć minut później pięknym strzałem z daleka. Mając obrońców na plecach znalazł sobie minimum wolnego miejsca i posłał piłkę w okienko, nie dając szans wyciągniętemu w interwencji Kepie.
Gospodarze poczuli krew i nie mieli zamiaru poprzestać na dwubramkowym prowadzeniu. Nie musieli się jednak zbytnio starać o podwyższenie rezultatu, gdyż piłkarze Chelsea sami wręczali „prezenty” rywalom. Z takiej okazji skorzystał napastnik City, po tym jak Barkley wybił piłkę głową w stronę swojej bramki. Najlepszy strzelec „Obywateli” dopadł do futbolówki i trafił do siatki.
W 25. minucie było już 4:0. Obrońcy po raz kolejny wybijali piłkę na oślep, z czego skorzystał Gundogan, który uderzył w dolny róg bramki.
Dopiero po chwili Chelsea otrząsnęła się z letargu. Dwie okazje miał Pedro, z czego pierwsza to sytuacja sam na sam z bramkarzem, wtedy jednak trafił prosto w bramkarza.
Nie było to ostatnie słowo wypowiedziane przez Chelsea, jednak goście mieli problemy z przedarciem się przez zasieki rywala. W końcu Higuain próbował wziąć sprawy w swoje ręce, po przyjęciu piłki klatką piersiową uderzył z półwoleja na bramkę, na posterunku stał jednak Ederson.
Wynik do pierwszej połowy nie uległ zmianie, jednak w drugiej części spotkania gracze gospodarzy znów ruszyli do ataków. W 51. minucie po dośrodkowaniu z lewej strony De Bruyne strzał w poprzeczkę oddał Aguero.
Już cztery minuty później udało mu się jednak skompletować hattricka. Po faulu Azpilicuety na Sterlingu w polu karnym, Argentyńczyk spokojnie wykorzystał „jedenastkę”.
City nie zamierzało się zatrzymać. Rozgrywało piłkę i szukało okazji do kolejnych zdobyczy bramkowych. De Bruyne próbował swoich sił z rzutu wolnego, ale piłkę piąstkował Kepa.
Chelsea nie miała w tym czasie kompletnie nic do powiedzenia, mogła jedynie obserwować kolejne sytuacje tworzone przez gospodarzy. W 74. minucie Sterling wystawił Jesusowi piłkę, dzięki której Brazylijczyk znalazł się w sytuacji sam na sam, ale również tym razem strzał obronił hiszpański bramkarz.
W końcu jednak udało się ukarać defensywę Chelsea po raz szósty. Zinchenko posłał piłkę z lewego skrzydła, a w środku pola karnego dopadł do niej Sterling, ustanawiając wynik spotkania.
Chelsea była na tyle zrezygnowana, że wyczekiwała jedynie na ostatni gwizdek. Gdy ten w końcu nadszedł stało się jasne – Manchester City ponownie został liderem, choć ma o jedno spotkanie rozegrane więcej niż Liverpool, a „The Blues” spadli na szóstą pozycję. Była to najwyższa porażka klubu ze Stamford Bridge w erze Romana Abramowicza.