W finale Carabao Cup, Manchester City pokonał Chelsea 4:3 po rzutach karnych.
Zgodnie z oczekiwaniami, grę prowadziła drużyna Pepa Guardioli. Z każdą minutą “Obywatele” zaciskali ciaśniejszą pętlę. Przez pierwszą połowę nie stworzyli jednak żadnej groźnej sytuacji, zawodnicy Chelsea ustawili się ciasno w defensywie i nie zamierzali stworzyć luki przed swoją bramką.
Nastawienie “The Blues” zmieniło się zdecydowanie względem poprzedniego meczu obu drużyn, kiedy to City wygrało 6:0, wykorzystując momentami absurdalne błędy obrońców. Tym razem wszyscy byli skoncentrowani i bezbłędni, jednak nie zamierzali również się otworzyć z obawy przed stratą gola.
Pierwszą sytuację godną uwagi stworzyli dopiero “Obywatele” na początku drugiej połowy. Aguero dotarł do piłki, stanął oko w oko z bramkarzem i trafił do siatki, jednak odgwizdano spalonego. Podtrzymano tę decyzję po analizie VAR, choć Argentyńczyk był wysunięty dosłownie o milimetry.
Nieoczekiwanie to Chelsea mogła wyjść na prowadzenie. W 66. minucie Hazard odebrał długą piłkę od Williana, pobiegł do linii końcowej i wycofał do Kante, ale Francuz uderzył potężnie nad bramką.
Kolejna szansa została również stworzona przez Hazarda. Belg pobiegł z piłką pod pole karne i odegrał na prawo do niekrytego Pedro, jednak ten niesłusznie zdecydował się podawać, zamiast strzelać na bramkę.
Zmęczona naciskiem na rywala przez większość meczu drużyna z Manchesteru zaczęła coraz bardziej odpuszczać, z czego korzystała Chelsea, tworząc sobie groźniejsze sytuacje od przeciwników.
Ostatnie minuty obfitowały w emocje godne finału. W doliczonym czasie gry z rzutu wolnego z ostrego kąta uderzył Willian, jednak Ederson zdążył wystawić rękę i przenieść piłkę ponad bramką. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka.
W kolejnych minutach po wznowieniu gry Chelsea starała się zdobyć bramkę i napierała na City, jednak “Obywatele” nie popełniali błędów w defensywie.
W drugiej połowie dogrywki to piłkarze Guardioli stworzyli akcję, która wręcz powinna skończyć się golem. Sterling wbiegł z piłką przy linii końcowej niemal koło słupka, zgrał do Agüero, który miałby pustą bramkę przed sobą, lecz strzał zblokował Azpilicueta, a przed siebie ręką wybił Kepa. Ostatecznie zagrożenie oddalił Kante.
Po bezbramkowym remisie doszło do rzutów karnych. Jako pierwszy, za słabym strzałem, zmarnował jedenastkę Jorginho. W trzeciej serii strzał Sane obronił Arrizabalaga. Kolejny karny zmarnował jednak Luiz uderzeniem w słupek. Pudło okazało się kluczowe i puchar wygrał Manchester City.