Przed sezonem Ferrari planowało rzucić rękawice Mercedesowi, by przerwać trwającą już pięć lat dominację niemieckiego teamu w F1. Z silną mieszanką młodości i doświadczenia zespół z Maranello mógł nareszcie spodziewać się progresu, spotyka się jednak z wielkim rozczarowaniem i wręcz ośmieszeniem.
Mercedes jest w tym sezonie po prostu niezniszczalny. W pięciu pierwszych wyścigach obydwaj kierowcy za każdym razem znaleźli się na pierwszych dwóch miejscach w wyścigu. Wygrali również wszystkie kwalifikacje poza GP Bahrajnu. Bottas i Hamilton zamieniają się miejscami w walce o tytuł i jedyny raz, gdy ktoś miał szansę im zagrozić, to Leclerc w Bahrajnie właśnie. Wtedy jednak Monakijczyka zawiódł samochód. Nikt inny nie zbliżył się do Niemców i nie wygląda na to, by miało się to szybko zmienić.
Po zwycięstwie w Hiszpanii, Hamilton został liderem klasyfikacji kierowców z siedmioma punktami przewagi nad kolegą z zespołu, Bottasem. Anglik będzie miał wkrótce dwa razy tyle punktów co trzeci Verstappen. Red Bull również planował zamieszać w tym roku w walce o mistrzostwo, jednak z Gaslym mającym problemy z wywalczeniem jakiekolwiek punktu jest to niemożliwe. Holender z kolei może dawać z siebie wszystko, jednak i tak nie starczy to na Mercedesa.
Niemiecki zespół jest bliski podwojenia liczby punktów drugiego Ferrari już w następnym wyścigu, w Monako. Prawdopodobnie nikt nie będzie stanowił konkurencji dla Mercedesa w tym sezonie, lecz przynajmniej będziemy świadkami walki kolegów z teamu, jak w 2016 roku z Hamiltonem i Rosbergiem w roli głównej.