Międzynarodowa Federacja Piłki Nożnej zastanawia się nad zmianą przepisów dotyczących wykonywania rzutów karnych. Piłkarskie władze rozważają możliwość zakazania prowokowania strzelających przez bramkarzy. Inspiracją tego pomysłu było zachowanie Argentyńczyka Emiliano Martineza podczas finału mistrzostw świata w Katarze.
Kibice na pewno pamiętają prowokacje jakie uskuteczniał Argentyński bramkarz podczas Mistrzostw Świata w Katarze. Zachowanie Argentyńczyka wielu osobom się nie spodobało. Ze sportem nie miało na pewno nic wspólnego. W związku z powyższym, brawo FIFA.
FIFA zastanawia się nad wprowadzeniem zakazu dotyczącego wszelkich działań bramkarza, mających wytrącić strzelającego z równowagi.
Zobacz także: Ilu Polaków z powołaniem na Halowe Mistrzostwa Europy w Stambule?
Dyskusję na ten temat sprowokowało zachowanie Emilio Martineza podczas konkursu rzutów karnych w grudniowym finale mistrzostw świata w Katarze. Argentyński bramkarz pochodził do Francuzów, cały czas coś mówił, odrzucał piłkę i nie zważał na sędziego Szymona Marciniaka. Polski arbiter w końcu jednak też miał dość takiego zachowania i przed czwartym rzutem karnym pokazał Martinezowi żółtą kartkę.
Podobna sytuacja miała miejsce w ćwierćfinale Mundialu w Katarze. Przypomnijmy, wtedy Argentyna wygrała konkurs jedenastek z Holandią. Po meczu Holendrzy zgłaszali pretensje do prowokacyjnego zachowania Martineza.
Przeczytaj jeszcze: Nowy pseudonim Roberta Lewandowskiego
Według nowego pomysłu FIFA sędziowie nie musieliby w ogóle tolerować prowokacji bramkarzy, tylko od razu mogliby pokazać żółtą kartkę. W myśl tej zasady, bramkarz ukarany żółtą kartką mógłby otrzymać kolejny kartonik i wylecieć z boiska.
Emilio Martinez zapytany o tę zmianę, odpowiedział. – Zawsze będziemy musieli dostosować się do zasad wprowadzanych do przepisów gry w piłkę, więc nie będzie z tym problemu. Jeśli coś się zmieni, to tym razem także się dostosujemy.
W odpowiedzi na pomysł FIFY oczekujemy zmian, które zlikwidują boiskowe cwaniactwo i zachowanie wbrew duchowi fair play. Swoją drogą szkoda, że tego typu boiskowe cwaniactwo było do tej pory tolerowane.