Od kilku lat w Formule 1 dwa zespoły zdecydowanie dominują wyścigi – Mercedes i Ferrari. Niemiecki team przejął pałeczkę od Red Bulla, który od 2010 do 2014 nieprzerwanie rządził i dzielił królową sportów motorowych. Kolejne lata to już jednak przewaga Niemców, a Austriacy muszą zadowolić się trzecim miejscem. Pozostaje pytanie, czy są w stanie z obecnym składem i po zmianie dostawcy silnika dogonić czołówkę, czy też niedługo o utrzymanie się na podium będą musieli walczyć z Renault?
Od obecnego sezonu silniki zespołowi dostarcza Honda. Red Bull nie był usatysfakcjonowany ze stosunku ceny do jakości silników Renault, więc zdecydował się na ten dość radykalny krok. Gwiazda teamu, Max Verstappen, jest zadowolony z nowej jednostki napędowej. Wygląda więc na to, że zespół nie straci na jakości pod tym względem, a może wręcz zyskać.
Inną wielką zmianą jest odejście Daniela Ricciardo do Renault i awans Pierre’a Gasly’ego z Toro Rosso. Wydaje się, że na stan obecny skład zespołu jest osłabiony, choć Australijczyk był zdecydowany na odejście z Red Bulla i nic nie dało się z tym zrobić. Z pewnością wybór Francuza jest przyszłościowy, obecnie pierwszy kierowca teamu ma zaledwie 21 lat, a drugi 23. Póki co wyścig w Australii pokazał, że Gasly musi przyzwyczaić się do ścigania w czołówce, choć ma na nią papiery, co udowadnia przebicie się z 17. miejsca na jedenaste po kwalifikacjach zepsutych przez strategię zespołu. Z kolei Verstappen będzie do końca walczył o mistrzostwo.
Gasly musi udowodnić, że w najbliższych latach wskoczy na poziom Ricciardo, inaczej do jego miejsca ustawi się kolejka chętnych z Toro Rosso, którzy tylko czekają na jego potknięcie.