Szef policji przeprasza za użycie gazu pieprzowego podczas finału Ligi Mistrzów

0
163
Człowiek odpowiedzialny za paryską policję wyraził „szczere ubolewanie” fanom Liverpoolu, że zostali spryskani gazem pieprzowym i zaatakowani w finale Ligi Mistrzów. Didier Lallement przyznał, że operacja policji była „niewątpliwie porażką”. Źródło: Twitter

Człowiek odpowiedzialny za nadzorowanie finału Ligi Mistrzów w Paryżu przeprosił za użycie gazu łzawiącego przeciwko kibicom Liverpoolu poza stadionem.

Didier Lallement szczerze żałował kłopotów i przyznał się do niepowodzeń w operacji bezpieczeństwa.

Ale w zeszłym miesiącu bronił również swojego sposobu radzenia sobie z chaosem, mówiąc, że jego „czerwoną linią” jest ratowanie życia.

Francuskie władze obwiniły spóźnienia i fałszywe bilety za przepełnienie i chaotyczne sceny przed meczem.

Kibice Liverpoolu – w tym dzieci – zostali zagazowani i spryskani gazem pieprzowym przed stadionem przez policję przed finałem pomiędzy Liverpoolem a Realem Madryt, który odbył się 28 maja.

Następnie, gdy opuścili obszar, niektórzy fani zostali zaatakowani przez 300 do 400 miejscowych młodych ludzi, powiedział Lallement.

„To była oczywiście porażka, ponieważ ludzie byli popychani lub atakowani, mimo że powinniśmy im zapewnić bezpieczeństwo”, powiedział w czwartek francuskiemu Senatowi Lallement.

Powiedział, że jego siły nie były przygotowane na skalę problemu, jaki spowodowały tysiące fałszywych biletów.

Wyjaśnił, że użycie gazu łzawiącego poza Stade de France było jedynym sposobem, aby tłum wycofał się bez szarżowania na nich: „Myślę, że byłoby błędem szarżować na ludzi”. Dodał, że wystosowano apele o wycofanie się kibiców, ale nie zadziałały.

Komendant zdawał sobie sprawę, że całe rodziny tkwią w chaosie, ale twierdził, że rozpoczęcie meczu jest absolutnie konieczne, ponieważ stadion jest pełny.

Fiasko na zewnątrz stadionu wywołało burzę we Francji, a także w Wielkiej Brytanii i Hiszpanii.

Minister spraw wewnętrznych Gérald Darmanin znalazł się pod ostrzałem za własną odpowiedź, obwiniając za kłopoty przed stadionem „masowe oszustwa związane z biletami na skalę przemysłową”, które spowodowały masowe pojawianie się fanów Liverpoolu.

Pan Lallement powiedział, że skala fałszywych biletów nie była brana pod uwagę przed meczem. Zapytany, dlaczego podał liczbę fałszywych biletów na 30-40 000, szef policji przyznał, że mógł się mylić, ale taką liczbę oszacował w tamtym czasie.

Fani Liverpoolu narzekali, że obawiają się o swoje bezpieczeństwo w ścisku, mimo że przybyli kilka godzin wcześniej. Ale opowiadali także o lokalnych gangach z okolic Saint-Denis, które po meczu napadają na tłumy, kradnąc telefony i zegarki oraz grożąc im nożami.

Czytaj: Ronald Araujo zadaje cios Manchesterowi United i Liverpoolowi

Pan Lallement zobowiązał się zrobić wszystko, co w jego mocy, aby znaleźć osoby odpowiedzialne za przemoc po meczu i postawić ich przed wymiarem sprawiedliwości. Zachęcał obywateli brytyjskich i hiszpańskich do składania skarg, aby pomóc znaleźć osoby odpowiedzialne.

Burmistrz Liverpoolu Steve Rotheram, którego telefon został skradziony przed stadionem, przedstawi Senatowi dowody chaosu w czwartek. Rozprawę wysłucha również Francuska Federacja Piłki Nożnej.

UEFA ostatecznie przeprosiła fanów obu klubów w zeszłym tygodniu za „przerażające i niepokojące wydarzenia”, których byli świadkami. „Żaden fan piłki nożnej nie powinien znaleźć się w takiej sytuacji i nie może się to powtórzyć” – powiedział w oświadczeniu europejski organ zarządzający piłką nożną.